poniedziałek, 10 czerwca 2013

Prolog(Crystal Phoenix)

Prolog


Rozejrzała się wokół siebie. Szkody, jakie wyrządziła Deliora były przerażające. Gdzie nie spojrzała walały się powalone drzewa oraz gruzy domów. Dziewicza biel śniegu, skropiona została szkarłatem. Przeszły ją ciarki, jednak poszła dalej dopinając kurtkę. Nie rozumiała dlaczego Luna kazała jej tu przyjść. Jak niby miała pomóc tym ludziom? Nie była przecież cudotwórcą! Mimo wszystko miała dopiero 8 lat.
   Ruszyła na obrzeża wioski, choć nie miała takiego zamiaru. Była niemal pewna, że usłyszała czyjś zduszony pisk. Podeszła bliżej wytężając wzrok. Pod przewróconym pieniem dojrzała wystające długie ciemne włosy i czyjąś bladą dłoń. Poderwała się z miejsca i uklękła obok pieńka. Z całej siły pchnęła zawadzający przedmiot zagryzając wargi i marszcząc brwi. Po chwili jej oczom ukazała się drobna postać. Natychmiast złapała ją za nadgarstek. Odetchnęła z ulgą. Jej puls był bardzo wyczuwalny. Potrząsnęła nią lekko. Ona, burknęła coś pod nosem i uchyliła powieki ukazując światu tęczówki, niewiele odstępujące barwą od krwi.
-Dobrze się czujesz?- zapytała, pomagając jej wstać. Ciemnowłosa przytaknęła podpierając się o ramie dziewczyny.
-Dziękuję.- powiedziała. Jej głosik był cieniutki i bardzo cichy.- Przepraszam, panią...
-Po prostu Kokoro. A jak ty się nazywasz?
-Megumi Fullbuster.- odparła. Nagle wrzasnęła i poderwała się z miejsca. Kokoro złapała ją w pasie by nie upadła.-Mama, tata, braciszek. Gdzie oni są?- jęknęła starając się wyrwać z żelaznego uścisku.
-Nie wiem, hej uspokój się. Spokojnie. Cicho. Już.- szeptała jej do ucha. Po chwili, gdy dziewczynka się uspokoiła poluźniła uścisk. -Nie wiem, gdzie jest twoja rodzina. Możliwe, że nie żyją i..
Megumi pisnęła ukrywając twarz za kaskadą włosów. Kokoro westchnęła drapiąc się po policzku. Ostatnie zdanie mogła zostawić dla siebie.
-Hej, Megumi. Spójrz na mnie.- wykonała jej polecenie. Teraz, na spokojnie mogła przyjrzeć się jej . Miała bardzo długie niebieskie włosy kaskadą spływające po ramionach i plecach. Kilka pojedynczych kosmyków opadło jej na twarz. Oczy miała koloru czerwonego, niczym wino. No i była niesamowicie ładna. Nawet jeśli była od niej zaledwie kilka lat starsza, można było stwierdzić, że wyrośnie na piękną kobietę. -Może pójdziesz ze mną? Do Luny.
-Gdzie?- zapytała przekręcając głowę na bok. Kokoro delikatnie uśmiechnęła się głaszcząc ją po ramieniu.
-Luna, to smoczyca i moja matka. Uczy mnie i opiekuje się mną. Jest bardzo miła i opiekuńcza. To jak?- Megumi zdziwiła się. Smok? Taki Prawdziwy? Zawahała się, jednak widząc jej życzliwy uśmiech, chwyciła starszą koleżankę za rękę.
-Dobrze, pójdę z tobą, Koko-neesan.
-Koko-neesan?- mruknęła pod nosem zaskoczona, marszcząc czoło. Zachichotała, odgarniając jedno pasmo włosów za ucho.-Więc,dobrze Megu-chan.

Dziewczynka posłała jej uroczy uśmiech i razem ruszyły w tylko im znanym kierunku . 

Oto i prolog napisany prze zemnie( Crystal Phoenix/ Ruby). Może nie jest jakiś super ekstra, ale dopiero się uczę ^ ^' W porządku, pozdrawiam Was!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz